Spowiedź - Władysław Broniewski Spowiedź Bluźniłem światłu. Przeczyłem nocom. Dławiłem wiatry słowem-przemocą. Krzyczałem gromem. Płakałem deszczem. Słowem widomem zsyłałem wieści. Słowem-ramieniem sięgałem nieba. Słowa-kamienie zmieniałem w chleby. Noc nad Kalwarią głucha i ciemna. - Czy widzisz, Mario, światłość nade mną? - - To gwiazda świeci, to świt się pali - anioł nie leci nad Jeruzalem... - Mario, czy słyszysz? Ojciec mnie woła! - - Nad miastem cisza... Cisza dokoła... - - Mario, on kłamie: w niebie przed jutrznią gwiazdy gwoździami, księżyc jest włócznią! Jakże krew otrzeć przebitą ręką?... Nie wracaj, Piotrze - słowo jest męką! Ciemność nad głową. Czas mój już minął. Skłamałem słowo. Odpuśćcie winę... Odpuśćcie winę... Dodane przez: HdwaO
|