szukaj:
strona główna | e-kartki | encyklopedia cytatów | encyklopedia wierszy | RSS

[ 0..9 |  (***) |  A |  B |  C |  Ć |  D |  E |  F |  G |  H |  I |  J |  K |  L |  Ł |  M |  N |  O |  P |  R |  S |  Ś |  T |  U |  V |  W |  X |  Z |  Ź |  Ż ]

Moja żona śpi, Iljiczu - Julian Kornhauser
Paryż, 1904 rok, Łunaczarski wita Lenina na dworcu,
malarz Aronson wykonuje portret Sokratesa, szelest
ogłupiałych poetów, panie z towarzystwa okazują się
agentkami obcego mocarstwa, o co walczył Lef, Mierkułow
rzeźbi gipsowe popiersie, żydowskie kawały podczas
gry w szachy, Bóg z głową konia wyciera tłuste palce
w fartuch, kwadratowe okienka partii, tu leży cieśla,
towarzyszu, a tam dalej jakiś Serb, dębowy zegar z epoki
fin de siecle, w tym pomieszczeniu kilka rzek jeszcze
bez nazw, może być Leta, ziemia dla chłopów, dla wszystkich,
Kruczonych walczy o żargonowe wyrażenia w rodzaju: bić
w mordę, aby lepiej wyrazić rewolucję, nie je, ściska
dłoń, nie ma czasu, jak to, świeże mogiły robotników,
Vallotton pisze cyrylicą na krzyżu: dureń jest ozdobą życia,
a w nawiasie Gorki, poemat "Lenin" jest ukończony
i Majakowski dzwoni do huty szkła z zapytaniem o termin
wieczoru autorskiego: niestety Włodzimierzu Włodzimierzowiczu -
odpowiadają - na razie robimy rewolucję, w Paryżu
jest marzec i ciepło, Lenin wychodzi z domu na palcach,
aby nie zbudzić żony przyszłego ministra oświaty.
Dodane przez: HdwaO
Bookmark and Share
Zobacz inne wiersze tego autora.

© 2004-2010 Kontakt. Wszelkie prawa zastrzeżone Regulamin Zgłoś problem/błąd Poleć nas RSS