Jest brzeg tak cienki jak mojej ironii
Srebrna symfonia tłumiona daremnie
I jest fistułek rzężących boleśnie
Chór...
Werbel czasu drży przed ostatnim ziarenkiem piasku
Nad głowami tłumu wahadło uchyla się
Przed koszmarnym snem bezczynności
Za orkiestrą biegną chłopcy
O ciałach nagich pod powieką starców
Dziewczęta uginają się pod ciężarem bluzek
Pełnych od jabłek
Słychać nawoływania i śpiew
Jeszcze tylko forte ostatnie
zagłuszające jazgot korowodu
ląd i ocean przelewają się przez siebie
sekunda zamiera w godzinę
Na brzegu
Połamane instrumenty zgniecione jabłka
Samotny chłopiec podnosi z ziemi fujarkę
Zaczyna grać i powoli odchodzi
Z tomu "Z gwiazdą w oku", IW PAX 1975
Dodane przez: HdwaO