W leśniczówce - Konstanty Ildefons Gałczyński W leśniczówce Tu, gdzie się gwiazdy zbiegły w taką kapelę dużą, domek z czerwonej cegły rumieni się na wzgórzu: to leśniczówka Pranie nasze jesienne mieszkanie. Chmiel na rogach jelenich usechł już i się sypie; w szybach tyle jesieni, a w skrzypcach, byle tknięte, lament gada z lamentem. Za oknem las i pole las - rozmowa sosnowa; minął dzień i na stole stoi lampa naftowa, gadatliwa promienna jak ze stołu Szopena. W nocy tu tyle nuceń i śpiewań, aż do rana. Księżyc w srebrnej peruce gra jak Bach na organach i płynie koncert wielki przez dęby i przez świerki - to leśniczówka Pranie: nocne koncertowanie. Chodzi wiatr nad jeziorem, trąca dęby i graby; i znów wieczór, wieczorem znów zaświecamy lampy; o, leśniczówko Pranie: lamp lśnienie, migotanie księżyc na każdej ścianie, nocne muzykowanie. Sunie dorożka nocy, w skos, dziecinnym rysunkiem; dorożkarz zamknął oczy, konik stąpa z frasunkiem, cień od ściany do ściany: wehikuł posrebrzany; o, leśniczówko Pranie, nocne podróżowanie. Gwiazdy jak śnieg się sypią, do leśniczówki wchodzą każdą okienną szybą, każdą wrześniową nocą; w twoim małym lusterku noc świeci gwiazdą wielką. Wrzesień, 1952 Dodane przez: HdwaO
|