Koło - Josif Brodski Wmaszerowuje armia. Co może, to zagarnia. Ludność klnie albo łka i ucieka z tobołkami. Każdy kraj świata śle swojego attache: trzeba symetrię ścisłą wnieść w przyszłe cmentarzysko. Odczyty erudyty: "Cel bandyty". Zabity, mniej skuteczny w wymowie gnije tymczasem w rowie. U brzegów - gęsty szereg kosztownych kanonierek. Bandera w pasy. Fala. Załoga się opala. Do wrogiego bliźniego na wojnie jest daleko. Przemawiaj, aż się spocisz: i tak bliżej ma pocisk. O poprawność gehenny dbają błękitne hełmy. Okrągły stół jak zero pomnaża liczbę sierot. Tym różni się od nafty krew, że jest jej doprawdy ile dusza zapragnie: przelewaj - nie zabraknie. My za to, neutralni, mamy prawo w jadalni, żując stek lub warzywo, śmierć oglądać na żywo. Ojczyznę wolnych ludzi coś od środka paskudzi: głosowaniem, niestety, nie zastąpi się etyki. Opłakuj martwych, ale módl się za tych, co dalej śpią pod ruin osłoną, wiedząc, że ich zdradzono. Dodane przez: HdwaO
|