Powroty - Wiesław Musiałowski gdzie leśniczówka dachówką pokryta,
dziś minipałac bez ludzi odludzi,
koniak pięć gwiazdek kiedyś okowita.
i ten poranek. dzieckiem będąc, budził
skrzypiąc przyjaźnie żuraw przystudzienny
- wstawaj leniuchu, proszę od godziny...
a ja? - gołębie karmiłem wpółsenny,
strych okradając z cennej oziminy.
ileż by chleba było z tego ziarna
zmarnowanego, rzuconego w przestrzeń,
jaka przerobić mogłaby piekarnia
tyle dziecięcych wypełnionych westchnień. Dodane przez: pmusiaowski
|