I
odziani zgrzebnie. przy stole na ławach
chłopy jak dęby do pługa wprawieni.
przepijcie ojciec, bo stygną w zastawach
dary, a w polach nowe się wciąż mieni
przepijcie ojciec! A on zbyt sękaty,
nieokrzesany, jakby przypominał
ten wyciosany z bali oryginał
jeśli już nie ma tej pod strzechą chaty
wypijcie ojciec - za zdrowie przeszłości,
gdyż na zapiecku bieda już nie czeka
i nikt wam tego nie będzie zazdrościł.
ni codzienności prostego człowieka
uniwersalizm - święte imię matka,
by ucałować dłoń jak kromkę chleba;
dłoń niczym skiba oranicy gładka
po kartoflance szacunku potrzeba.
II
czekajcie chłopcy, niech się ojciec zbierze,
przemyśli słowa dla was oczywiste.
jemu wpierw z duszy odegnać pacierzem
siły nieczyste tej wody ognistej,
nim musztardówki w zgodzie podniesiecie
z własnym sumieniem - zabobon zaszłości?
tak mało ważny w zwariowanym świecie.
przepije ojciec, do domowych gości
miastowych chociaż każdy was rozpozna
po przedramionach i żyłach jak baty.
lecz ta przypadłość zupełnie niegroźna
robactwo strawi biednych i bogatych.
III
I wszem zasiedli przy stole i wobec
spraw doczesności nie śmiano poruszyć.
pusty w Stajence Lichotą Grobowiec
i dogmat prawdy, co go czas nie skruszy.
Dodane przez: pmusiaowski