szukaj:
strona główna | e-kartki | encyklopedia cytatów | encyklopedia wierszy | RSS

[ 0..9 |  (***) |  A |  B |  C |  Ć |  D |  E |  F |  G |  H |  I |  J |  K |  L |  Ł |  M |  N |  O |  P |  R |  S |  Ś |  T |  U |  V |  W |  X |  Z |  Ź |  Ż ]

Pamiętnikarstwo - Wiesław Musiałowski
I.

małe miasteczko taka zbieranina
zasiedlających po uciekinierach
umeblowane dwu pięter pokoje
gdzie żadnych duchów i żywych nie było
w kredensie fajans ucho z porcelany
pokój z meblami wg mody retro
szafa wieszaki bez zatęchłych rzeczy
buty na baczność jakby szły do armii
a u sąsiada bez windy z tej klatki
nadal geburstag mięso z taniej jatki

jakby ponownie spektakl się zaczynał
ale czy warto tak dokładnie szperać
skoro otwarte na oścież podwoje
wszystkich kamienic bo już się skończyło
wojenne dzieło zaborów udanych
i zapomnienie w niepamięć odeszło
a kto nie wierzył lub wbrew prawdzie przeczył
temu walonki słał z kompanii karnej
jak Józefowi z zabużańskiej matki
bo spakowane miał extra manatki

II.

dobry batiuszka przez swych pośredników
kameleonów o lustrzanej barwie
kiedy z zachodu powracali chłopcy
słuchał jak kapią krople na mogiłę
skoro Emilka faktów nieświadoma
grać na harmoszcze w weselne soboty
w pobliskich wioskach co się pruskim murem
wdzięczyły do tych przybłędów z chat kurnych
ale że trzeba jednak przyzwoliła
być może iskra wiary w niej się tliła

że da się duszę wycisnąć z guzików
orzełków jakby o największym skarbie
myślała jeśli swojsko zagra obcym
to będzie miała na tęsknotę siłę
zobaczy światło ale nie w tych domach
bo na naftowe nikt nie miał ochoty
by móc się wtopić w tę architekturę
zaleceń z półek niebotycznie-górnych
ech Emi Emi ty nie zawiniłaś
ponieważ waga jak równia pochyła

III.

najprostsza z maszyn bez zasad Newtona
bezwładność masy w kręgu obrotowym
bruk na ulicy wówczas Żeromskiego
wydeptywali ludzie trupy znikąd
bo pomylono wagę odważników
siatkę ogrodzeń z szabrowników ciżbą
i tak minęło dzieciństwo szczęśliwe
na odzyskanej lecz mniej płodnej roli
niż czarnoziemy świnie i słonina
wyrosła z ziarna wiosna w oziminach

gdyż w podrostkowiu nie sposób pokonać
łebskich smarkaczy chociaż puste głowy
matek co chciały mieć wykształconego
żeby nie musiał kłaniać się siennikom
przed snem ważniejszym od wszelkich czynników
poza skrzypiącą podłogą i izbą
z wiecznie zielonym za oknem igliwiem
był na poziomie wyższym niż fanzolić
jak przerdzewiała sąsiada maszyna
której bezruchu nic już nie zatrzyma

IV

a wielkanocne kołatki kułaków
przypominały o umyciu okien
by lepiej widzieć niekoniecznie wiedzieć
co się powinno w koszyku poświęcić
z darów przydatnych potrzebnych na jutro
wówczas na strychu otręby i mąka
zaś za stodołą w brogu puste kłosie
dla tych co szukać widłami gotowi
nawet bez zębów byle coś wywęszyć
po raz ostatni ale i nie pierwszy

deklamatorstwo nieczytelnych znaków
nie upoważnia bujać pod obłokiem
miedzianej barwy w darowanej schedzie
a w ulotności ułomnej pamięci
zdążyć zapisać fakty przed pobudką
bo tak naprawdę to już nie rozłąka
ale zbratanie z jedynym pokłosiem
po batożeniu wszyscy jakby zdrowi
bo się udało podleczyć te pręgi
szyjąc solidne jałtańskie siermięgi

V

utożsamiania nie jednego boga
z trędowatymi wewnątrz i zza rzeki
hen gdzie na pastwę marzenia zostały
spróchniałe graty strzępy testamentu
wspomnień o bitwach i skutkach obrończych
gdzie na kamieniu nie powstanie kamień
ani za murem zwanym odgrodzenieniem
od człowieczeństwa i skutków ubocznych
postaw moralnych autentycznych nijak
w składzie alpaki do dziś się odbija

zwycięstwem klęski w ówczesnych sposobach
a na przedpolu bliskim i dalekim
pomarańczowym błękitnym i białym
zwinięto żagle tonących okrętów
lecz jednoznacznie nie sposób zakończyć
bo wciąż na plecach niepotrzebne znamię
przeszłości którą trudno nazwać cieniem
jeżeli nadal po omacku kroczy
lub chce namaścić ranę zaognioną
w którejś ze świątyń pro publico bono

VI

słońce zachodzi i zarazem wschodzi
i ze snu budzi i do snu układa
niepoliczalność lat dób oraz godzin

na złomowiskach krwią nasiąkłych składach
wraków i ludzi z umarłym sumieniem
ale nie wszystkim pisana zagłada

bo powiadają że jest przeznaczenie
zakodowane lecz nikt nie zna miejsca
i czy się wiąże z konkretnym imieniem

czy też zależy od pecha czy szczęścia
koloru skóry miejsca zamieszkania
wieloznaczności roli rezydenta

i proszę nie mów ku czemu się skłaniasz
gdziekolwiek jesteś wśród jakich wydarzeń
bo pozostają w fazie rozmyślania

albo wzbudzają jedynie odrazę
bo ja się nadal czuję adwersarzem
paktów rozejmów politycznych schadzek
Dodane przez: pmusiaowski
Bookmark and Share
Zobacz inne wiersze tego autora.

© 2004-2010 Kontakt. Wszelkie prawa zastrzeżone Regulamin Zgłoś problem/błąd Poleć nas RSS