szukaj:
strona główna | e-kartki | encyklopedia cytatów | encyklopedia wierszy | RSS

[ 0..9 |  (***) |  A |  B |  C |  Ć |  D |  E |  F |  G |  H |  I |  J |  K |  L |  Ł |  M |  N |  O |  P |  R |  S |  Ś |  T |  U |  V |  W |  X |  Z |  Ź |  Ż ]

Zorza polarna - Charles Baudelaire

Zorza polarna

Pobudka grała na dziedzińcach koszar
I dmuchał wiatr po latarnianych kloszach.

Była godzina, kiedy sny złośliwe
Targają chłopców za czarniawą grzywę;
Gdy lampa tocząc źrenicą przekrwioną
Od dnia odcina się plamą czerwoną;
Gdy dusza ciałem przywalona sennym
Powtarza walkę lampy z światłem dziennym.
Jak łzy na twarzy, które wietrzyk spija,
Tak drżąc w powietrzu mnóstwo rzeczy mija.
On ma dość pióra, ona - dość kochania.

Tu, ówdzie dym się nad domem wyłania,
Płatne kobiety, z rozchyloną wargą,
Z siną powieką, śpią tępo i twardo;
Nędzarki chroniąc piersi chude, zimne,
Dmuchają w palce i w piecyki dymne.
Była godzina, gdy w biedzie i chłodzie
Wzrastały bóle kobiety w porodzie.
Jak spazmy - zanim krew do ust się rzuci -
Pruł szarą przestrzeń z dala śpiew koguci.

Gmachy grążyły się we mglistej toni,
W szpitalach chorzy leżeli w agonii,
Ostatnie w czkawce wydając rzężenie,
Nocni birbanci wlekli się jak cienie.
Jutrznia, różowo, zielono ubrana,
Szła wolno, brzęcząc, gdzie pusta Sekwana.
Staruszek Paryż powieki przecierał
I pracowicie stos narzędzi zbierał.

Adam Ważyk

Dodane przez: HdwaO
Bookmark and Share
Zobacz inne wiersze lub cytaty tego autora.

© 2004-2010 Kontakt. Wszelkie prawa zastrzeżone Regulamin Zgłoś problem/błąd Poleć nas RSS