Romans - Bolesław Leśmian Romans Romans śpiewam, bo śpiewam! Bo jestem śpiewakiem! Ona była żebraczką, a on był żebrakiem. Pokochali się nagle na rogu ulicy I nie było uboższej w mieście tajemnicy... Nastała noc majowa, gwieździście wesoła, Siedli - ramię z ramieniem - na stopniach kościoła. Ona mu podawała z wyrazem skupienia To usta to pieszczoty, to - chleb do gryzienia. I tak, śniąc, przegryzali pod majowym niebem Na przemian chleb - pieszczota, a pieszczotę - chlebem. Dodane przez: HdwaO
|