Dziwni letnicy - Konstanty Ildefons Gałczyński Dziwni letnicy Już tamci się rozjechali, a czemu oni zostali i tak się ciągle trzymają za ręce? Jeszcze oboje tacy młodzi, ale ona smutna i on smutny chodzi, jakby tu mieli nie wrócić więcej. Ona już sobie ust nie maluje, on pisze listy i płacze; wieczorem snują się koło domu, gryzą ich jakieś rozpacze. A przyjechali tacy szczęśliwi, on rano łowił ryby, ona czytała i nagle jakby ktoś im życie pokrzywił, w sercach siejąc trwogę i hałas. Teraz wzdłuż ścian pełnych miniatur błądzą, obcy całemu światu - o, czemu nie wracaj, gdy im urlop minął! On czasem przed nią klęknie na kolanach, jakby chciał jej powiedzieć: "Przebacz mi, kochana", ale milczy i łzy mu płyną. Powiedziała wczoraj ciotka, ta wysoka, że się pewnie przestali kochać... spójrzcie! schodzą ku jezioru z pochyłością. Jeśli diabeł im to zrobił na złość, Ty im, Boże, serca znowu zazłoć, bo jakże dzisiaj żyć bez miłości! 1939 Dodane przez: HdwaO
|