Na dłonie Krystyny księżniczki Mediolanu - Konstanty Ildefons Gałczyński Na dłonie Krystyny księżniczki Mediolanu malowanej przez malarza Holbeina W Lingen, w hotelu "Naave", pod blaskiem śmiesznych meluzyn, piliśmy czarną kawę: ja, pan Starzyński i Muzy wyzwolone przez Eisehowera i Żukowa, i desant Claira - a Muzy były pijane, trochę z wosku, trochę przeszminkowane: Euterpe, Klio i Talia. W Polsce została Natalia. I nagle Jul: - Trubadurze od szpady i mandoliny, chce pan, to panu pokażę dłonie księżniczki Krystyny. - Chcę. - I się rozpoczęła po schodach ta podróż chwiejna: Szedł Julek, Talia i Klio w pielgrzymce do pana Holbeina, na końcu ja, drżąc jak trzcina. Więc śmiała się ze mnie Talia. Sądziłem, że będzie Krystyna, a to właśnie była Natalia: łokcie podobnie śmieszne, uszy z drogiego kamienia. (Deszcz ustał. I księżyc wzeszedł. I zaczął się przypływ sumienia.) Wrzasnąłem jak we śnie, widząc takie same dłonie-konwalie - i łzy na Krystynę upadły, na Talię i na Natalię. Paryż, grudzień 1945 Dodane przez: HdwaO
|