Całopalenie - Marian Piechal Z mrocznych oddali
przez otwarte okno
zlatują się nocne roje.
Nęci je chwiejny płomyk,
złudna jutrzenka swobody,
zdradliwe zbawienne słońce.
Z opalonymi skrzydłami
padają, by znów z impetem
pełne dla bólu pogardy
podjąć lot dookoła
dręczącej je tajemnicy.
Jeden z nich w płomień runął,
słychać trzask suchy i twardy,
owadzi Giordano Bruno
spłonął. Za co? Dla kogo?
W imię jakiej idei?
Jakiej owadziej prawdy? Dodane przez: HdwaO
|