Ciepły deszcz - Adam Zagajewski Wieczorem, w obcym mieście, szedłem ulicą, która nie miała imienia. Coraz głębiej zanurzałem się w obcość, w gęstą wiosnę, po stopniach kamiennych. Padał ciepły deszcz i ptaki śpiewały cicho; czułość była w ich głosach dalekich. Syreny statków płakały w porcie, żegnając się z ziemią znajomą. W otwartych szeroko oknach kamienic stały postaci ze snów moich i twoich, i wiedziałem, że idę w przyszłość, w epokę minioną, jak pielgrzym do Rzymu. Dodane przez: HdwaO
|