może pójdziemy na ostatni spacer
w stronę Wetliny, chwaląc Gutenberga
ja - kursujący po matrycy zecer,
ty - by milczenie samotności przerwać
może się jeszcze, przecież zdarzyć może,
że tam spotkamy to, co już za nami
jak protoplaści mierzący bezdroża
na połoniny, by umysły karmić
popatrz - siwieją buki i świerczyny
powtarzalnością zasypiania w tłoku,
które przemija niczym grzeszne czyny
na pniach opieńki, zmieniając co roku
w szadź chociaż lato. a gdy późna jesień,
zima i wiosna, powracając stale
odczytujemy własne ślady w lesie
i zapomnienia bronimy wytrwale.
Dodane przez: pmusiaowski