Zorza - Wiesław Musiałowski Gdy na zachodzie chmur pierzastych rzeka
różową deltą, ku nieznanym morzom
w nieboskłon wcieka ultrafioletowy
- to się ma dusza brata z owa zorzą,
by mknąć na grzbiecie pulsującej fali,
póki się słonko nie zachłyśnie mrokiem
jak meteoryt, co go rozpęd spalił.
Hen za szczytami, gdzie nie sięgam wzrokiem,
tam moje ścieżki przypisane chwilom
człowieczej miary - wzlotów i upadków...
jak drzewo, które padnie lub pochyli
wierzchołek kruchy - pod naporem wiatru.
Bo tyle w strzale włókien sprężystości,
ile się w sercu pomieści radości. Dodane przez: pmusiaowski
|