a przyjdźcie Matko, choćby tylko we śnie
bo już przedwiośnie opowiada znowu
i na zagonach skarlałe czereśnie,
że nie znam takich - jak Twoje sposobów,
które zabrałaś, a w tych pamiętnikach
z wypłowiałego nie można odczytać,
bo pozostały urywane zdania:
o przycinaniu uschniętych gałęzi,
niedokończonych w obejściu zadaniach
- a ja się czuję, jak pies na uwięzi,
gdyż nie dosięgam za ograniczenie
a tam, istnieje świętości istnienie.
nie o to chodzi, to był taki kaprys
- po co tłumaczyć, że siły ciekliwość
w nurcie potoku, jak na twarzy zarys
i wciąż się zmagam z myślą dociekliwą
dlaczego kwiaty, tak bielą jabłonie,
jak płomyk świecy, gdy skostnieją dłonie.
Dodane przez: pmusiaowski