a gdyby wszystko można było widzieć jaśniej,
bo księżyc już przeżytkiem , a noce zbyt długie
i wzrok ciut przytępiony, i ten lemiesz z pługiem,
którym by wyorywać chlebną skibę właśnie
i ludzie jacyś obcy albo mi się zdaje,
a może to złudzenie, które przyszło z ćwiekiem,
bo trzeba się urodzić zaledwie człowiekiem,
a tu się wszystko pięknie przyodziewa majem
i będzie jakiś czerwiec i lato i żniwa,
kobiety w białych chustach i zbożowa kawa,
wspomnienie kartoflanki, pod jaworem ława
i dłoń sąsiada obok, co się do ust kiwa.
a wszystko będzie jakby fotografią krzyża,
gdzie tamci, których nie ma - tacy w tło wtopieni :
niezwykle bezimienni, najprości i niemi
i każdy - zachód słońca - na swych plecach dźwigał.
Dodane przez: pmusiaowski