Za Azlheimerem - Wiesław Musiałowski Wstań Erato - śpisz, udajesz?
Leżę sobie w liryktorium.
Skalpel z pióra w głąb
obskura
kłąb skłębionych myśli zwoje, aż się troją,
niepokoją, grzebią, wiercą - klops.
OPS?
MOPP wspomoże pod ratuszem pan poeta
zasmarkanym nosem wietrzy skąd ten znany
kanalizy smród skuteczny szczeknął.
Szczekać?
Szczekać, szczękać, szczęką sztuczną echo zwabić
i ku sobie grabiom grabić. Którą ręką?
Pan to czuje?
Fioletowy zapach wokół?
Oko w oku - dziura przecież. Poszło w głębię!
Wszak poemat ten o zębie i próchnicy.
Wszyscy chorzy pogaworzyć o tym trzeba
i do nieba?
I do nieba! Dodane przez: pmusiaowski
|