I zawieszeni poza, piekłem a padołem
na gałęziach zdrewniałych, niczym te żołędzie
z jednego pnia zrodzone. Zasiadają kołem
na ziemi rodzicielce między nimi będzie
plejada i biesiada - dźwiganie po uczcie
z klęczek, im dalej, bardziej odchyleni.
W słowach pacierza z ciszy: nauczcie, nauczcie...
plewią od lat niepewność pod drzewem przestrzeni.
Potem na stos rzucają: niech spłonie, niech spłonie,
niech się z dymem uniesie, tam gdzie myśl nie sięga
i wewnątrz ostrosłupa układają dłonie
na napisanych dawno modlitewnych księgach
ci, co im wszystko jedno, i ci których nie ma,
a życie wciąż na przekór, o śmierci poemat.
Dodane przez: pmusiaowski