szukaj:
strona główna | e-kartki | encyklopedia cytatów | encyklopedia wierszy | RSS

[ 0..9 |  (***) |  A |  B |  C |  Ć |  D |  E |  F |  G |  H |  I |  J |  K |  L |  Ł |  M |  N |  O |  P |  R |  S |  Ś |  T |  U |  V |  W |  X |  Z |  Ź |  Ż ]

O biskupie fiołkowym - Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Był raz biskup fiołkowy,
urodzony w Niedzielę.
Chodził sobie w fioletach,
mieszkał w wiejskim kościele.

Miał usta w bladej twarzy
na kształt spalonych kłosów:
nie całował przenigdy
świętości złotych włosów.

Miał oczy chore, lśniące
sponad zgiętego nosa:
nie widział, jak się oczy
zamieniają w niebiosa.

Choć miał bijące
jak i u innych ludzi,
nie poczuł, jak Bóg w sercu
przeciąga się i budzi.

Miał jeszcze księgę starą,
pisaną mądrze z głupia:
niechaj radości zamrą -
czuwaj, duszo biskupia!

- Słucha dzwonów w południe,
później wdychał kadzidło,
patrzał w złote ołtarze -
aż mu wszystko obrzydło.

Więc był smutny i gorzki
w swym fioletowym sercu -
klękały przed nim babki
na dużym pstrym kobiercu.

Łzy mu z oczu kapały -
same płatki fiołków!
Dziwiły się z ołtarzy
grona głupich aniołków.

Był raz biskup fiołkowy,
nie wznosił nigdy czoła,
gęsto porosły fiołki
w cieniu murów kościoła.

Był raz biskup fiołkowy.
A może go nie było?
A może się to fiołkom
pod murami przyśniło.
Dodane przez: HdwaO
Bookmark and Share
Zobacz inne wiersze lub cytaty tego autora.

© 2004-2010 Kontakt. Wszelkie prawa zastrzeżone Regulamin Zgłoś problem/błąd Poleć nas RSS