szukaj:
strona główna | e-kartki | encyklopedia cytatów | encyklopedia wierszy | RSS

[ 0..9 |  (***) |  A |  B |  C |  Ć |  D |  E |  F |  G |  H |  I |  J |  K |  L |  Ł |  M |  N |  O |  P |  R |  S |  Ś |  T |  U |  V |  W |  X |  Z |  Ź |  Ż ]

Oschłość - Wincenty Korab-Brzozowski
To jest upartych świerszczy chór rozpaczający
Pod głuchym, sinym niebem; i węża syk suchy,
Krótki a przejmujący, jak między okruchy
Skał stłoczone, miecz zimny, nagle spadający;

Srebrzystych, nagich szabel mięsa wciąż łaknących
Niespodziewany wybłysk, rwący czyjś byt kruchy;
Twardość i biel lodowca: świetliste przepychy;
Szalonej trąbki dźwięk, posągi biczujący.

To błyszczące zawiścią - i gniewem - spojrzenie
kobiety z łonem pustym; i to widzenie
Skąpca majaczącego w swej miedzianej wannie;

Lecz nie jest to łez rosa, chłodna bezustannie,
I nie jest serc piosenka - czułych jak cierpienie,
I nie jest nigdy - Miłość, objawiona w sianie.
Dodane przez: HdwaO
Bookmark and Share
Zobacz inne wiersze tego autora.

© 2004-2010 Kontakt. Wszelkie prawa zastrzeżone Regulamin Zgłoś problem/błąd Poleć nas RSS