o mam powiedzieć, gdy się świt układa
z dniem, czy słoneczny czy pochmurny będzie
pod parasolem - mówią spotkasz dziada,
się rozpleniło w hazardu popędzie
i rozgrywają partię o butelkę
- grzebią w śmietnikach, obchodzą rewiry
za kilka złotych dziennikarskiej szmiry
posiądą dobra szczęśliwości wielkiej.
ten się spodniami, co je biurokrata
w kontener cisnął, pocieszy przez chwilę;
tamten przed willą pety pozamiata.
gdy miasto zaśnie pójdą po pochyłej
wsparci o siebie, i legną w barłogu
- bracia syjamscy, dzieci krótkiej nocy,
by rankiem znowu stanąć gdzieś u progu
żebrać szukając, w nałogu pomocy.
Dodane przez: pmusiaowski