Kłaniam się słońcu, chmurom i drzewom,
Słaniam się chwiejnie na wszystkie strony,
Posłuszna drżącym wiatru powiewom,
Oddana ruchom nieuniknionym.
Głaszczą mnie miękkie dłonie podmuchów,
Pieszczą oddechy wielkich płuc nieba -
Jestem kochanką powietrznych duchów,
Którym nad ziemią tułać się trzeba.
Zginam, prostuję gibki pręt ciała,
W lustrze się wody przeglądam co dzień -
Jedną część ciała przestrzeń owiała,
Druga w przyjemnie chłodnej tkwi wodzie.
Nieraz pohuśtam bąka-garbuska,
Łątkę, motyla, przygodną muszkę;
W morzu powietrza bawię się, pluskam,
Linię rysuję szczytu koniuszkiem.
Niestała, wątła, płocha istota,
O niepokoju wieczystym szumię,
A chwile na mnie w chyżych przelotach
Grają, jak smyczki na wiotkiej strunie.
Dodane przez: helena