Świt - Maria Pawlikowska-Jasnorzewska Zazieleniło się stalowe niebo - porosło trawą brzegiem widnokręga. Zza gór wypełzły smoki granatowe i popłynęły, kędy wzrok nie sięga. A po nich wielkie szafirowe ptaki swe długie skrzydła rozwiały w przestrzeni. Zaś naprzeciwko świat był szarociemny i jak sień pusty bez kształtów ni cieni. Gwiazda świeciła mocna i rzęsista, pacierza czarnej nocy ciche amen. Spod ziemi barwa żółta wykwitała - w powietrzu pachniał jak gdyby cyklamen. Dodane przez: HdwaO
|